Droga Joanno,
piszę do Ciebie z przyszłości, z miejsca, w którym kawa smakuje lepiej, a dni są nieco krótsze. Zanim zaczniesz pakować walizki z marzeniami, chciałabym Ci powiedzieć kilka rzeczy, których dowiedziałam się przez te lata. Ale bez obaw, nie będę Cię zasypywać radami o oszczędzaniu pieniędzy.
Pamiętasz, jak zbierałaś kamienie na polu i marzyłaś o wielkich przygodach? No więc, mam dla Ciebie dobre wieści: przygody nadeszły, choć były inne niż sobie wyobrażałaś.
Kojarzysz tego chłopaka, w którym byłaś zakochana w szkole? Okazało się, że nie został Twoim księciuniem. Zamiast tego zapuścił brzuch i brodę i zainteresował się kolekcjonowaniem gazetek z Lidla. Tak, wiem, szokujące.
Wiesz co jest zabawne? Sposób, w jaki patrzysz na świat, pełen nadziei i oczekiwań. Szczerze mówiąc, trochę Ci tego zazdroszczę. Ale nie martw się, szybko Ci nie przejdzie. I to jest dobra informacja. Ta trochę gorsza jest taka, że prawie wszystkim wokół przejdzie i będą się starali sprowadzić Cię do ich poziomu. Najpierw każą Ci zostać pieczarką. Tak, pieczarką – takim grzybem, który rośnie w gów*ie. Wzrasta szybko i oczekuje się od niego, że będzie miał taki sam kształt, rozmiar i kolor, jak reszta. Niech no który jednak wyrośnie trochę wyżej niż inne – to go ciach! Rżniemy u nasady. Ma być równo równiuteńko, bo potem w Kaufie ciężko to wszystko pakować, jak takie niewymiarowe.
Ale poczekaj, to dopiero początek. Potem wchodzisz w świat pracy i zarabiania, gdzie wszyscy udają, że są dorośli, ale tak naprawdę to tylko dzieci w garniturach, grające w „Kto ma większego”. Albo większe”. (Ty będziesz mieć duże, nie martw się). Pamiętaj, że każde niezbędne doświadczenie w CV to po prostu kolejny sposób na to, byś czuła się niedostatecznie wykwalifikowana. Przyjdzie też próba zrozumienia, dlaczego rachunki za prąd zawsze pojawiają się w najmniej odpowiednim momencie. I uwierz mi, żaden kurs medytacji nie przygotuje Cię na to, gdy Internet się zawiesi podczas finału Twojego ulubionego serialu.
Znajdziesz też przyjaciół. Takich prawdziwych, co to będą z Tobą nawet wtedy, gdy będziesz miała ochotę rzucić wszystko i wyjechać do Mongolii hodować kozy. Ale uwaga: tych będzie jak na lekarstwo. Reszta? Będzie wypinać klatę w mediach społecznościowych na tle starannie przefiltrowanych widoków.
Jeśli myślisz, że poszukiwanie męża to coś w rodzaju romantycznej wyprawy pełnej uniesień, to mam dla Ciebie nowiny: to raczej ekspedycja w głąb dżungli pełnej absurdu, niepewnych zamiarów i zdjęć profilowych, które są do siebie bardziej podobne niż dwaj kuzyni z małego miasteczka. Przygotuj się na wieczory spędzone na przesuwaniu palcem po ekranie telefonu, wybierając potencjalnych kandydatów. „Lubię długie spacery i filmy Marvela,” będą pisać. „Poszukuję kogoś wyjątkowego,” dodadzą. A Ty zaczniesz podejrzewać, że gdzieś istnieje tajny podręcznik „Jak być oryginalnym na portalach randkowych”.
Będziesz umawiać się na randki z mężczyznami, którzy będą wyglądać obiecująco… aż do momentu, gdy zaczną mówić. Będzie mnóstwo łez, zakochań do grobowej dechy, które skończą się po tygodniu. Ale wiesz co? Będzie też mnóstwo śmiechu. I uciech cielesnych. A na końcu spotkasz swojego Czecha.
Więc, Młodsza Ja, kiedy wyruszysz na tę wyprawę w poszukiwaniu męża, nie zapomnij zabrać ze sobą lekkiego bagażu, bo podróż długaaaa, oj długa.
I pamiętaj, że każdy dzień, nawet ten najgorszy, to kolejna okazja, by powiedzieć światu: „Nie, dzisiaj jeszcze nie. Dziś wciąż tu jestem.”
Baw się dobrze,
Twoja Starsza Ja
Joanna Och Ach