Joanna Och Ach

Pijany Romeo

Dziś przypowieść o pijanym Romeo.

Pijany Romeo to typ, który na każdej randce bez żenady otwiera skrzynię wspomnień z eks-dziewczynami. Poezję zamienia w procenty, a czułe szepty w bełkot. Jego obietnice nieziemskich łóżkowych uciech rozpuszczają się w powietrzu razem ze sfermentowanym piwem.

„Miłośnik biologii, browarnictwa i gry na saksofonie” – napisał. No cóż, jedno na pewno było prawdą – piwo lubił, oj lubił.

Urocza kawiarnia, światło latarni tańczące na brukowanych ulicach i ja gotowa na wszystko. Mogło być miło, ale pan Romeo już na starcie postanowił pobić rekord świata w piciu piwa. Wchodzę tam w poszukiwaniu mojego randkowicza i co widzę? Siedzi na środku lokalu przy największym stoliku i żłopie. Łapa mocna, koszula wyprasowana i jeszcze nie pomięta, a przed nim cztery puste kufle i piąty w drodze. Kelnerka spogląda na mnie, jakby chciała przeprosić, że jeszcze nie uprzątnęła i zabiera dowody pijaństwa. Romeo na szybkensa dopija piąty browar i zamawia kolejny.

Szóste piwo, jeszcze dobrze nie usiadłam, a on zaczyna snuć opowieści o swoich eks.

– Znasz Martę? – zaczął.

– No, jasne stary, znam chyba z osiem – odpowiadam, ale on tego nawet nie rejestruje.

– Marta… – wzdycha zapatrzony przed siebie, jakby wspominał utraconą miłość swojego życia. Choć w jego oczach widzę raczej blask telewizora niż płomień namiętności. Marta, jak się okazało, uciekła. Po roku. W nocy i bez pożegnania. Spakowała walizki, cały swój bajzel i hyc do taksóweczki o trzeciej nad ranem. Romeo podobno nic nie słyszał. Spał jak kamień. Gdy się rano obudził, zrozumiał, że baba mu zwiała, bo nie wytrzymała jego nocnych dyskusji o Nietzschem i Kierkegaardzie.

Potem była Kasia. Kasia niewinna i zwinna. Romeo w stanie wskazującym na głęboką więź z Dionizosem wspominał, jak malował jej portret. Kasia pozowała chętnie. I nago. Nie potrafiła jednak docenić jego artystycznej duszy. Gdy po tygodniu pozowania zobaczyła na płótnie brązową plamę w kształcie kupy, dała mu w psyk. Żadne tłumaczenia, że Romeo przestawił ucieleśnienie jej duszy nie pomogły. Kasia znikła.

– Trzecia, hmm. Jak jej było, no jak jej tam było? – zaczął Romeo, wywracając oczami, jakby chciał odnaleźć w nich odpowiedź na pytanie, dlaczego w ogóle kiedykolwiek z nią zerwał. – Była zbyt energiczna.

Aha, więc chodziło o to, że mogła przejść przez pokój bez pomocy trzech kieliszków wina. Rozumiem. W jego opowieściach więcej tragedii niż w całej bibliografii Szekspira. Może i lubię dramaty, ale wolałabym je oglądać na ekranie, a nie siedzieć naprzeciwko nich. Można by pomyśleć, że to jakiś niefortunny odcinek „M jak miłość” i że zaraz usłyszę, jak kolejna dziewczyna zostawiła go, bo nie rozumiała jego pasji do kolekcjonowania etykiet z piw. Albo odmówiła oglądania z nim dokumentów o hodowli ślimaków. No więc wstaję i zamierzam wyjść, ale Romeo jest ode mnie szybszy. Rozlewając siódme już piwo na koszulę, przysiada się bliżej mnie, ściąga mnie w dół za ramiona, z powrotem na fotel i konspiracyjnym szeptem mówi: – Czczszzekaj, ja pierwszy do kibelka.

Zanim zauważyłam, że zamiast swojego zgarnął ze stolika mój telefon, Romeo był już pod męskim.

No nie, bez telefonu nie wyjdę. Siedzę tam, kontemplując swoje życiowe wybory i zastanawiając się, czy nie lepiej byłoby umówić się na randkę z Netflixem. Aż w końcu Romeo opuszcza wychodek. Czekam więc na niego z nadzieją, że mi komórki brudnymi łapami nie obłapił i odda mi ją w jednym kawałku. Romeo chwiejnym krokiem zmierza w moją stronę i… omija nasz stolik. Wykręcam głowę, żeby zobaczyć, co ten ćwok robi, a ten przysiada się do laski obok i mówi: – Sorry, musiałem na dwójkę.

Zdezorientowana dziewczyna chce coś powiedzieć, ale Romeo nie pozwala jej dokończyć. – Opowiem ci teraz o Basi – oznajmia. I zaczyna nawijać kolejną rzewną historię bardziej przewidywalną niż finał telenoweli.

Po chwili zdecydowałam, że czas na interwencję. Podchodzę, kładę rękę na ramieniu Romea i mówię: – Hej, chyba pomyliłeś stoliki. Oddaj mój telefon – żądam.

– Hhhasia? – pyta Romeo. – To ty mhasz siostrę? – patrzy raz na mnie, raz na tę drugą dziewczynę. – Jesteście pohoobne jak dwie krople wody – oznajmia.

Nowa dziewczyna Romea czekała chyba na jakąś kamerę. Ukrytą. Żadnej nie było. Nie przyjechało ani TVP Info, ani nawet TVN. Nie zostałam sławna, on też nie. A ona nie wygrała żadnych pieniędzy. Amen.

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top